niedziela, 2 września 2012

Rozdział 2

          -Drrrrrrrrrrrrrrrrr...- zadzwonił szkolny dzwonek. Na szczęście zdążyłam. Weszłam do klasy i usiadłam w ławce. Najpierw była matematyka, biologia, geografia, a po 3 lekcji wyjątkowo dzisiaj zwolnili nas do domu, ponieważ nauczyciel w-f zachorował. Biedny, chociaż nie powiem, że się nie cieszę. Oczywiście życzę mu jak najszybszy powrót do zdrowia, ale niech sobie po odpoczywa lepiej jak najdłużej. Trzeba dbać o zdrowie. Po szkole zrobiłam zakupy w sklepie spożywczym i poszłam do domu, bo wiedziałam, że tata już będzie, o 12 kończył dyżur. Ku mojemu zdziwieniu w domu panowała cisza. Pierwsze co przyszło mi na myśl, to fakt, że musiał zostać dłużej, ale coś mnie pokusiło, aby wejść do sypialni taty. Zobaczyłam go leżącego na kanapie z książka na brzuchu. Jakiś poradnik ? Oczywiście, byłabym zapomniała, lekarz uczy się całe życie. Zrobiło mi się go żal, bo całą noc był w szpitalu i pracował. Książkę odłożyłam na bok, a jego przykryłam kocem. Stwierdziłam, że na pewno się ucieszy, kiedy obudzi go zapach obiadu. szybko zabrałam się do roboty. Jakiś czas później był już gotowy. Tak bardzo się cieszę, że dzisiaj jest w domu. W końcu będziemy mogli razem we dwoje zjeść obiad od niepamiętnych czasów. Na prawdę nie pamiętam kiedy jadłam z tatą albo mama, a już wszyscy w trójkę ? chyba ostatni raz po uroczystości Pierwszej Komunii Świętej. To było prawe 10 lat temu. Zazwyczaj mama je na mieście z Kim w drogich restauracjach, więc można by powiedzieć, że gardzi takim domowym obiadem. Tata zaś zazwyczaj swoje posiłki jada w szpitalnej knajpce w przerwie między zabiegami, a więc dzisiejszy dzień będzie na prawdę wyjątkowy. Może w końcu przynajmniej po części poczuję się jak normalna nastolatka? Sama nie wiem. Pewnie odwykł już od domowego jedzenia. Zazwyczaj gotuje tylko dla siebie. Czasami tylko zapraszam przyjaciół na obiad. A jak mu nie będzie smakowało? Co ja wtedy zrobię? Chyba spalę się ze wstydu!
         Nagle usłyszałam jakiś hałas dobiegający z góry. Mogło oznaczać to tylko jedno, że tata już wstał. Nałożyłam obiad na dwa talerze, dla mnie i dla niego. Usiadłam i czekałam aż zejdzie i pochwali mnie, podziękuje, ucałuje, przytuli, lecz po jakimś czasie nie wytrzymałam i zawołałam:
- Tato?!
-Tak?- zapytał niepewnym głosem i zszedł na dół, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Był ubrany bardzo elegancko, w garniturze. Wyglądał bardzo ładnie, ale nie sądzę, żeby wystroił się tak na obiad z córką.
-Wiesz Aby, śpieszę się bardzo, będę wieczorem, nie czekaj na mnie z kolacją, pieniądze na jakieś kino czy wypad ze znajomymi zostawię ci w szkatułce- powiedział będąc w przedpokoju i przeglądając się w lustrze. Milczałam. To był kolejny cios. Znowu za dużo sobie wyobrażałam. Co ja sobie myślałam? Co ja mam mu odpowiedzieć? Tato zrobiłam dla nas obiad, a ciebie znowu nie będzie? Tato, w końcu chciałabym spełnić swoje dziecięce marzenia, ale ty i tak nie masz czasu? Tata cały czas coś do mnie mówił, ale teraz to było już dla mnie nie ważne, ale czułam się jak na filmie, własne myśli były głośniejsze od jego słów, choć bym chciała usłyszeć to nie dałam rady, słyszałam tylko bełkot i totalny słowotok oraz widziałam go jak goni od szafy do lustra przymierzając wszystkie krawaty z jego garderoby. Stroił się, jak by szedł na najważniejsze wydarzenie w swoim życiu.Kiedy usłyszałam swoje imię znowu powróciłam do szarej rzeczywistości.
-Aby, powiedz mi, w którym krawacie będę wyglądał ładniej?- zapytał mnie i w tym samym momencie wszedł do kuchni i ku mojemu zdziwieniu zamarł. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, dotąd mi nie znanym, jak by kierowanym strachem, litością, czy wstydem. Wszystko na raz zmieszane. Nie, to nie możliwe. To nie pasuje, do portretu, mojego taty.
- aaaaa..., yyyy...- tracąc swoją pewność zaczął się jąkać. To dość nietypowe jak na jego zachowanie, lecz dość klasyczne, w takiej sytuacji ludzie szukają jakiejś wymówki, aby wyjść z twarzą z całego wydarzenia, ale za razem nie niszcząc swoich planów.
-Zaskoczyłaś mnie Aby, nie spodziewałem się. Nic wcześniej nie mówiłaś, że dzisiaj będziemy jeść razem- że co on do mnie mówi? nie spodziewał się? A pewnie, zapomniałam, że mój tata jest lekarzem, nie wpisałam się do jego kalendarzyka, grafiku, znany chirurg ma bardzo napięty terminarz, co ja sobie wyobrażałam? Normalny obiad w mojej rodzinie? Kogo ja chcę oszukać? Zawsze staram się być twarda i nie pokazywać publicznie moich łez, bo jak mnie mama nauczyła to oznaka słabości, ale teraz już nie wytrzymuje, same cisną mi się do oczu.
- Przepraszam, na prawdę nie wiedziałem- zaczął się tłumaczyć.
-A co miałeś wiedzieć? Takich rzeczy w normalnej rodzinie się nie planuje, to coś co jest wynikiem ludzkiej spontaniczności, ale jak widać nie w naszej rodzinie, my nie jesteśmy jak wszyscy.- powiedziałam ze łzami w oczach.
- Nigdy nie byliśmy- dodałam totalnie się rozklejając.
- Przepraszam. Mam za pół godziny ważny bankiet i nic nie mogę zrobić, jak nie pojawię się tam wyleją mnie z roboty, ale obiecuję, że wrócę wcześniej i razem coś ugotujemy na kolację- powiedział. Wyleją go z roboty? Przecież to jest jego klinika. Może kiedyś łatwiej było mi wcisnąć takie kity, ale dzisiaj jestem dużo starsza i więcej wiem o świecie niż im się wydaje. W jego oczach dalej jestem małą, nieporadną dziewczynką. Nie mam sił się już z nim kłócić. Tak mało ze sobą rozmawiamy, nie może być tak, że to nasze minimum zamiast rozmowy zamieni się w ciąg kłótni.
- Dobrze, ale proszę, nie zawiedź mnie kolejny raz. Obiecaj, że przyjdziesz- rzekłam. Z tatą nie widywałam się zbyt często, ale było kilka dni w moim życiu kiedy zapominał o pracy, o moim wyglądzie i był po prostu tatą. Obietnica dla mnie i dla niego jest czymś bardzo ważnym, a jej wypełnienie, czy też spełnienie stawiamy ponad wszystko, więc jestem pewna, że dzisiejszy wieczór będzie najlepszym wieczorem w moim życiu. Spoglądając na jego zakłopotany wyraz twarzy zrobiło mi się go żal.
-Idź już idź, bo się spóźnisz, na ten twój bankiet- powiedziałam, chociaż najchętniej zatrzymałabym go tylko dla siebie, ale wiem, że tego nie mogę zrobić.
- Na prawdę?- zapytał.
-Tak
-Do zobaczenia wieczorem- zawołał wybiegając z domu. Chwilę potem usłyszałam trzask zamykających się drzwi. No i co? Znowu zostałam sama w pustym domu. I co ja teraz zrobię taka ilością ugotowanego obiadu? Przecież w życiu tego nie zjem. Oczywiście zadzwoniłam do Toma i Kate, którzy nigdy mnie nie zawiedli, co więcej, bardzo ucieszyli się z zaproszenia na wspólny obiad.

8 komentarzy:

  1. nie wiedziałam że jaka kolwiek ksiażka lub opwiadanie może mnie tak zainteresować , naprawdę ... zapraszam do mnie swiat-natalii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. piszesz fajnie, podobają mi się imiona bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow *.* Chyba się zakochałam w tych opowieściach :P Zapraszam do mnie http://skatenorms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz talent do pisania ;) Świetny bloog .. Obserwuje i zapraszam do siebie http://tysia1997.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne opowiadanie czekam na kolejny rozdziała, obserwuje ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. naprawdę dobre , co jak co , ale talent to ty dziewczyno masz ogromny . < 33 .

    OdpowiedzUsuń

Błagam , nie dodawajcie w komentarzach samych linków, takie komentarze będą od razu usuwane. Oczywiście praktykuję zasadę- komentarz za komentarz, obserwacja za obserwację ;*