poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 10

-Witaj Aby, co się stało? W czym mogę ci pomóc?- zapytała.
-Nie wiem czy jesteś w stanie mi pomóc, ale błagam, powiedz mi kim on właściwie jest? Pierwszy raz go w życiu widzę, ale chyba jest dla mnie kimś więcej niż tylko kolegą. A może to brat?- zapytałam czując kompletna pustkę w głowie.
-Zapomniałam Ci powiedzieć- zaczęła, oczywiście, przez moją niecierpliwość i ciekawość przerwałam jej i zapytałam:
-Ale co się stało, dlaczego on się nie rusza? Co jest grane?
-Spokojnie, nie powiedziałam ci o tym?
-nie- rzekłam zmieszanym głosem.
-Ach no tak, przepraszam, kiedy wzywasz mojej pomocy, abym mogła pojawić się niepostrzeżenie, czas staje w miejscu, takie coś jak w telewizji STOP KLATKA. Teraz kiedy nikt nie chodzi, panuje idealna cisza, nikt nam nie przeszkadza, możemy rozmawiać w spokoju, a kiedy zniknę powrócisz do czynności, którą robiłaś wcześniej i tyle. A więc tak. Zacznę wszystko po kolei, jak już wcześniej wspomniałam, nie musimy się śpieszyć. Ten chłopak to Michael jest twoim chłopakiem, jesteście już razem prawie od roku, nie odstępuje cię ani na krok. Tamtego dnia tez był z tobą, obwinia się, bo ciężko pracowałaś przed tamtym feralnym koncertem, a żeby tego było mało, na początku złożyłaś mu życzenia urodzinowe i zadedykowałaś mu koncert. To było miłe z twojej strony, ale niestety za zbyt wielką cenę. No i niestety w efekcie stało się jak się stało.
-Dzięki, wiesz, nie wiem sama co powiedzieć, nie wiem co o tym myśleć, jestem zwykłą nastolatką, a przez jedno głupie życzenie zmieniło się wszystko, jestem kimś kim tylko marzyłam być, otaczają mnie ludzie, dla których jestem kimś, którzy mnie szanują, całkowicie inaczej niż wcześniej, zaczyna się dziać coś dziwnego na widok tego chłopaka, tak na prawdę go nie znam, a wewnętrznie czuję jakbym znała go już wieki. Każdy kogo widzę jest dla mnie kimś obcym, chyba po prostu boję się, że sobie nie poradzę w tym całym świecie sławy. Nie jestem na to przygotowana.- powiedziałam ze łzami w oczach. Po prostu pękłam. Do końca nie wiem kim jest Samanta, ale czuję, że jest jedyną osobą której jak na razie mogę zaufać, przeszywa mnie dziwne uczucie, niby radość, ale zarazem strach o to co będzie dalej. Kobieta spojrzała na mnie matczynym wzrokiem, a ja dodałam- no i co teraz ze mną będzie jak ja sobie poradzę?
-Nie martw się, nie mogę ci zdradzać przyszłości, ale jedyne co mogę ci powiedzieć, to to, że musisz wszystkich bacznie obserwować, początkowo będziesz traktowana ulgowo, lekarz stwierdził, że przez uraz głowy możesz mieć chwilowe zaniki pamięci, dlatego też wszyscy będą starali się powiedzieć jak najwięcej, abyś coś sobie przypomniała, a ty koduj każdą informację, abyś później oficjalnie mogła powrócić do zdrowia i normalnie funkcjonować w otoczeniu- powiedziała chwytając moją rękę i delikatnie ściskając.
-Czy coś jeszcze chcesz wiedzieć?-zapytała.
-Nie, ale nie odchodź, bądź tutaj ze mną.- niestety zniknęła, a chwilę później ruszył czas i powróciłam do "świata żywych".  On patrzył na mnie takim wzrokiem, jak bym co najmniej umierała.
-Przepraszam za wszystko, nie powinienem nakłaniać cię do tych prób, nie miałem do tego prawa, jestem skończonym idiotą. Myślałem tylko o sobie- mówił, a ja patrzyłam na niego dziwnym wzrokiem, było mi go strasznie żal, kiedy widziałam go takiego umartwiającego się nade mną, mówił jeszcze jakiś czas, ale jak dla mnie to na prawdę za wiele emocji, jak na jeden dzień.
-Nie pamiętasz mnie, prawda?- zapytał jednocześnie całując mnie po dłoni którą trzymał w ręce. No i znowu coś jakby przeszyło mnie od głowy do pięt. Jakby prąd czy iskry?
-Przepraszam, ale wiele rzeczy nie pamiętam, ale powoli staram się wszystko przyswoić. Przepraszam- powiedziałam i stało się coś dziwnego, uroniłam łzę. Ja uroniłam łzę? Aby? Nie to nie możliwe, nie płakałam od momentu kiedy byłam dzieckiem. Mama zawsze powtarzała, że płacz to oznaka słabości, a kobieta nie może być słaba. To co uczyła mnie przez całe życie, runęło w jednym momencie, czy on na prawdę stał się dla mnie kimś tak bardzo ważnym? No najwidoczniej tak. No i znowu biję się z myślami, część mnie cały czas przypomina mi o tym co było kiedyś, co zrobiłam, jaka byłam, co wtedy liczyło się dla mnie, jaki miałam zasady, ale druga część chce zacząć od nowa, wykorzystać w pełni szansę jaką dostałam od losu. Moje rozważania przerwał Michael.
-Wiesz, postaram się ci się pomóc, abyś jak najszybciej przypomniała sobie wszystko.- i w tym momencie kończąc nachylił się i pocałował mnie w usta. To było coś niezwykłego, nigdy nie czułam się taka szczęśliwa, może i mam 17 lat i pewnie większości z Was może wydawać się to głupie, ale nigdy, prze nigdy nie całowałam się z chłopakiem, właściwie nigdy nie miałam chłopaka takiego na poważnie, jakoś nie bardzo czułam taką potrzebę. Jak to się mówi, urodą nie grzeszyłam, dlatego wolałam siedzieć po cichu, z boku, nie rzucając się nikomu w oczy. Totalnie odleciałam. Nawet nie zdawałam sobie sprawę jakie to może być przyjemne czuć usta ukochanego na swoich ustach. O nie, nie mogę żyć tym co było, nie dość, że moje stare życie to było istne piekło, to jeszcze dodatkowo zrujnuje mi to co jest szansą na lepsze życie, przez moje głupie rozpamiętywanie, o tym co było kiedyś. To zamknięty rozdział. Od teraz obiecuję sobie, że w pełni będę korzystała z tego co los mi podarował i nie będę wracała do tego co było i co może zrujnować mi to co jest teraz. Kiedy odsunął swoje usta od moich, czułam, że z każdą chwilą pranę go coraz bardziej. Uśmiechnęłam się w myślach, on usiadł z powrotem na krześle.
-wiesz, z każdą chwilą spędzoną z tobą przypominają mi się nasze wspólne chwile, ale wiesz, może i dobrze, że tak się stało, dzięki temu będziemy mogli poznać się od nowa- rzekłam. No i mam nadzieję, że przed nim, będę mogła być sobą i nie będę musiała nikogo udawać, a moja chwilowa niewiedza będzie usprawiedliwiana amnezją. Czuję się taka szczęśliwa, czuję, że na nowo zaczynam żyć, to na prawdę cudowne uczucie.
-Tak i mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz- powiedział swoim diabelsko męskim głosem.


*Dziękuję za komentarze i czekam na więcej, co niesamowicie motywuje do dalszej pracy :* pozdrawiam :*:*
** Po lewej stronie przy bohaterach dodaję zdjęcie nowego bohatera, który pojawił się w tym rozdziale 
*** http://blogroku.pl/2012/kategorie/inne-lzycie,4qg,blog.html 
LICZĘ NA WASZE GŁOSY NA BLOGA ROKU ! :*

wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 9

-Nie pamiętasz nic?- zapytała zaniepokojonym głosem.
-Nie, nie mogę sobie niczego przypomnieć, widzę jak przez mgłę- powiedziałam. Czy ja faktycznie upadłam na głowę? Widzę jak przez mgłę? Co to miało znaczyć z mojej strony, ona zacznie mnie wypytywać, a przecież nie mam bladego pojęcia, co tak na prawdę się stało, powiem inaczej, nie mam prawa wiedzieć co się stało, bo jak by to powiedzieć narodziłam się na nowo.
-Spokojnie, musisz teraz odpoczywał, lekarz mówił, że możesz mieć teraz chwilową amnezję, ale to normalne po wypadku.-rzekła. Po wypadku ? Jakim wypadku? Co się stało tej biednej dziewczynie którą teraz jestem. Myśli kotłują mi się w głowie, nie mam bladego pojęcia, co mam o tym wszystkim myśleć, oszalałam? Nie, ten etap rozważań mam już za sobą, ale dlaczego to wszystko jest takie dziwne? Właściwie spełniły się moje marzenia, jestem kimś innym, tyle tylko, że podczas mówienia życzenia, zapomniałam powiedzieć: Chcę być kimś innym, o kim będę cokolwiek wiedziała. No ale jak to się mówi, trudno.
-Po wypadku?- zapytałam nieśmiałym głosem. No muszę dowiedzieć się co i jak, przecież własne myśli i rozważania mnie wykończą.
-Wiesz, wczoraj podczas koncertu, kiedy byłaś na scenie, w połowie piosenki zemdlałaś i uderzyłaś głową w ustawioną na środku sceny dekorację.-powiedziała. No to mnie troszeczkę wprawiło w osłupienie, co jak co, ale nigdy nie przewidziałabym takiego obrotu sprawy. Piosenkarka mam rozumieć? No cóż. Przecież ja nigdy nie śpiewałam, nawet z chóru kościelnego mnie wyrzucili, a uwierzcie mi tam należał każdy, no oczywiście oprócz mnie, no ale z wiadomych przyczyn. Przecież ja się do tego nie nadaję.
-Ale teraz leż i odpoczywaj, nie możesz się przemęczać, jeżeli chcesz szybko zacząć próby- mówiąc to chwyciła mnie za rękę, jakby się czegoś bała, jestem taka szczęśliwa. Coraz bardziej podoba mi się to nowe życie i to odkrywanie mojego nowego JA. Czuję, że mama się bardzo martwi, ale sama nie wiem czy jest o co, przecież świetnie się czuję. A tak właściwie, to co jest z tatą, ale o tym pewnie dowiem się później, najchętniej wszystkiego chciałabym się dowiedzieć teraz.
-Nie martw się mamo wszystko będzie dobrze.-powiedziałam z lekkim niedowierzaniem i zgodnie z tym co mówiła zamknęłam oczy i zasnęłam. Na prawdę czuję się jakać taka nie swoja, taka słaba. Jakiś czas późnej przebudził mnie trzask drzwi i kłótnia mamy z jakimś chłopakiem, który za wszelką cenę chciał wejść do mnie do pokoju. Otworzyłam oczy i ujrzałam najładniejszego chłopaka jakiego w życiu widziałam. Wysoki
-Niech mnie pani puści, muszę ją zobaczyć, od momentu jej wypadku, odchodzę od zmysłów, a wy nie pozwalacie mi się z nią zobaczyć.- powiedział.
-Ale ona śpi, nie budź jej, lekarz kazał jej dużo odpoczywać...-powiedziała
-Niech wejdzie, nie śpię już- przerwałam jej w połowie zdania. Kiedy to powiedziałam mama ominęła nieznajomego szepcząc mu coś do ucha i wyszła z pokoju. A on? Wyglądał bynajmniej olśniewająco. Miał ciemne włosy, brązowe oczy, wprost jak by ktoś ożywił chłopaka z mojej wyobraźni. To wprost nie możliwe, a jednak, ale co ja się dziwie, przecież mój świat wywrócił się do góry nogami. Wszedł do mojego pokoju ja patrzyłam na niego  wzrokiem zakochanego kundla, nie mogłam wykrztusić ani słowa. To wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko. Spojrzał na mnie, usiadł na krześle, które stało obok łóżka. Wpatrywał się we mnie wzrokiem pełnym troski, miłości i pożądania. Milczeliśmy wpatrując się w siebie, nagle przerwał ciszę.
-Martwiłem się o ciebie-powiedział takim męskim głosem, który wprost przeszył moje ciało. Nie potrafię nazwać tego co czuję. Przecież ja go tak właściwie nie znam. Kim on właściwie jest? Ale chwila. Ta kobieta, wróżka, czy opiekunka, jak ona się nazywa. Klasnęłam trzy razy w dłonie sylabizując jej imię, wszystko jakby stanęło w miejscu i nagle pojawiła się tak samo szybko jak wcześniej.