poniedziałek, 31 grudnia 2012

Liebster awards

Z racji, że zostałam nominowana do Liebster awards po raz drugi, a więc na obie nominacje tak jak osoba, która mnie nominowała, odpowiem za jednym razem

Pierwsza nominacja od martina155
   http://1dblogdlakazdego2.blogspot.com
 1. Imię:
Patrycja
2. Ile masz lat?
17
3. Jak długo prowadzisz bloga?

od prawie 5 miesięcy
4. Jak to się stało że zaczęłaś go pisać?

To długa historia, pewna koleżanka prowadzi bloga, pewnego dnia poprosiła mnie, żebym opublikowała posta na jej blogu (który wcześniej napisała), bo ona nie miała dostępu do internetu, no i tym też sposobem dowiedziałam się, że ma bloga, a wtedy zaczęłam obserwować co pisze i jak pisze, bardzo mi się to spodobało i do dzisiaj uważam ją za moje guru (jeżeli chodzi o pisanie) i to ona mnie namówiła do pisania i tak właśnie zaczęła się podróż z pisaniem
5. Twoje inspiracje?
Jeżeli chodzi o osoby które mnie inspirują, to troszkę tego jest, szukam inspiracji pośród ludzi, którzy mnie otaczają, bo są to różne charaktery, którzy nie raz nawet nie zdając sobie sprawy inspirują mnie bardziej niż nie jedna osoba publiczna
6. Pomaga ci ktoś pisać?

Raczej nie, chociaż czasami kiedy mam problem z nazwaniem pewnych czynności radzę się pewnej osoby. Której za wszystko dziękuję :*:*
7. Ostatnia rzecz jakąś byś zrobiła to?
Wyznałabym chłopakowi miłość jako pierwsza.
8. Lubisz 1D jeśli tak to za co?

Tak lubię. Za to, że mimo tego, że stali się popularni z dnia na dzień dzięki programowi, zachowali swój indywidualizm, a zarazem świetnie brzmią w całości, jako zespół, a kasa nie uderzyła im do głowy.
9. Czego nienawidzisz?

Nienawidzę kłamstwa i fałszywości.
10. Kim są dla ciebie przyjaciele?

Przyjaciele to ludzie przy których nie muszę nikogo udawać i jestem po prostu sobą, nie są to osoby które tylko przytakują, ale potrafią mi powiedzieć, żebym się np. ogarnęła, bo coś zrobiłam źle itp. To ludzie, na których zawszę mogę liczyć i na odwrót
11. Najważniejsza osoba w twoim życiu to?

Nie mam jednej najważniejszej osoby. Ale jednymi z kilku, to rodzice, brat i przyjaciółka. 

Druga nominacja od TheNikaJB
http://someone-between-us.blogspot.com/

1.  Skąd jesteś?
ze śląska
2. Pamiętasz co było pierwszym tekstem/ książką/piosenką jaką napisałaś? O czym to było?
to były jakieś bajki, ale nie pamiętam o czym :D
3. Jak wyglądałaby twoja wymarzona randka i gdzie by ona była?
Nigdy o tym nie myślałam, ale pewnie, w jakiejś restauracji, przy świecach :))
4. Co cię pociąga u facetów?
Pociąga mnie zaradność, szczerość, pewność siebie i to, że facet dba o siebie, ale nie przesadnie, bo to są dwie różne rzeczy
5. Masz jakieś tatuaże? Lub chciałabyś mieć?:D
Nie mam tatuaży i nie chcę mieć
6. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
 Tak wierzę :)
7. 3 najważniejsze rzeczy w życiu?
szczerość, miłość, rodzina
8. Gdybyś miała jechać na bezludną wyspę, to jakie 3 rzeczy byś wzięła?
 telefon, chłopaka, laptopa
9. Twoje marzenia?
Chciałabym zostać prawnikiem :))
10. Jaki najdziwniejszy prezent dostałaś?
Jajko z porcelany
11. Emm, nie wiem o co by tu zapytać.:) Byłaś kiedyś zakochana?
Nie, myślę, że można to nazwać bardziej zauroczeniem
Nominowałam 11 blogów:
1.  http://shoowers.blogspot.com/
2. http://xnastolatki.blogspot.com/
3.http://b-for-beautiful-nails.blogspot.com/
4.http://dziewczynawnerdach.blogspot.com/
5.http://jola-fashion.blogspot.com/
6.http://niusiaa.blogspot.com/
7.http://iwakeupinfear.blogspot.com/
8.http://soulofinspirationn.blogspot.com/
9.http://our-friendship-our-lifes.blogspot.com/
10.http://akdols.blogspot.com/
11.http://alwayssmilel.blogspot.com/

No i pytania ode mnie:
1. Jak masz na imię?
2. Jak długo piszesz bloga?
3. Co jest Twoim marzeniem?
4. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
5. Co lubisz robić, co sprawia Ci przyjemność ?
6. Czy masz jakiegoś chłopaka?
7. Lubisz zwierzęta?
8. Co jest dla Ciebie ważniejsze, wygląd czy charakter?
9. Jakiego rodzaju filmy lubisz ?
10. Czego nigdy w życiu byś nie zrobiła?
11. Czy jest coś czego się wstydzisz ?

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 8

Umarłam? Nie, coś mi się tutaj nie zgadza. W takim razie co z moim poprzednim życiem? Ale chwileczkę, nie no przecież chyba zaczynam popadać w paranoję, bo nadal nazywam się Aby. Rozmyślając zasnęłam. Jakiś czas później obudził mnie głos lekarza rozmawiającego z mamą, który zapewniał ją, że wszystko będzie w porządku, że to wszystko efekt przemęczenia, rozmawiali jeszcze jakiś czas, ale nie mogłam zrozumieć o czym, słyszałam bełkot. Jakiś czas później lekarz wyszedł, a mama usiadła obok mnie głaskając mnie po ręce, to było takie miłe, chciałam aby ta chwila dosłownie trwała wiecznie, jeszcze nie wiem co się stało, ale zaczyna mi się to podobać, może w końcu coś się zmieni w moim życiu, ale skoro znowu odpływam wplątując się w wojnę myśli, no to co ja wczoraj robiłam? Hmmm. Siedziałam i przeklinałam cały świat za to, że jestem taka beznadziejna i bezużyteczna, tak jakby to była kogoś wina. Kiedy otworzyłam oczy nikogo już nie było w moim pokoju, mama podczas mojego pogrążenia we śnie, musiała niezauważenie wyjść z pokoju. Co teraz mam w głowie i o czym teraz myślę ? Powiem Wam. O niczym. Nic mi nie pasuje, do tej cholernej układanki, jak to się mówi, zazwyczaj na filmach w tym momencie bohaterka leżąc beztrosko w łóżku uświadamia sobie krok po kroku co zaszło w jej życiu i dochodzi do tego jak to się stało. A ja? Nie mam bladego pojęcia. Nie no chyba do reszty zwariowałam, przecieram ze zdumienia oczy i widzę wysoką postać kobiety, która patrzy się na mnie z uśmiechem na ustach.
- Nie bój się, jestem ta która ma Ci pomóc odnaleźć się w nowej dla ciebie sytuacji.- rzekła. Głos miała taki delikatny, jakby faktycznie miała dobre intencje.
-Nie wiesz jak się tutaj znalazłaś?-zapytała. No oczywiście, że nie wiem, głupie pytanie. Co ja tutaj robie to jedno, ale co ona tutaj robi to drugie. No chyba oszalałam do reszty. Przecież ona wygląda jak anioł z bajek dla dzieci, jest na prawdę ładna.
-Spokojnie. Nazywam się Samanta. Od wczoraj zostałam twoją opiekunką.
-Opiekunką? - zapytałam z niedowierzaniem. No co jak co, ale opiekunka, zamiast mi pomóc, ta kobieta plącze wszystko i czuję się jeszcze bardziej w rozsypce, to tak jak by ktoś mój świat pokroił na milion maleńkich  kawałeczków i w ciągu minuty kazał mi poukładać z powrotem, to na prawdę niewykonalne, czuję się taka bezradna, mam nadzieję, że ona na prawdę powie mi, co do  cholery tutaj się dzieje.
-Twoje życie które wiodłaś do wczoraj, zniknęło, zgodnie z twoim życzeniem w którym powiedziałaś, że chciałabyś być kimś innym. No i jesteś. Stara Aby nigdy nie istniała, pozostanie ona tylko w twoich wspomnieniach. Jesteś kimś, kim zawsze chciałaś być. Rodzice poświęcają ci tyle czasu ile chcesz i ile od nich wymagasz. Nie możesz nikomu powiedzieć o tym jak wyglądało twoje poprzednie życie, ponieważ to by cię zniszczyło i twoją karierę. Zmienił się też twój wygląd zewnętrzny. Wyglądasz całkowicie inaczej, tak tez widzą cię ludzie, ale żebyś nie doznała zbyt wielkiego szoku, za każdym razem jak spojrzysz w lustro zobaczysz jakąś zmianę, nowość w Twoim wyglądzie.  Jak na razie, to chyba wszystko co mam ci do powiedzenia, kiedy będziesz potrzebowała mojej pomocy, klaśnij trzy razy w dłonie sylabizując moje imię, a pomogę ci w każdej sytuacji.- powiedziała.
-Ale...- zaczęłam, niestety, znikła tak szybko jak szybko się pojawiła. W tym momencie sama nie wiem co mam czuć, to żart? Czy tez faktycznie spełniło się moje życzenie? Nigdy nie urodziła się moja wewnętrzna Aby, czuję się taka pusta, jak bym na nowo się narodziła, ale mam świadomość tego co było kiedyś, jest fajnie, ale za razem tęsknie, kiedy pomyślę, że straciłam wszystko. Właśnie mi się przypomniały słowa, w których powiedziała, że za każdym razem, kiedy spojrzę w lustro dostrzegę nowe zmiany. Nie zastanawiając się ani dłużej, wstałam i podbiegłam do toaletki z lustrem. To co zobaczyłam faktycznie mnie zaskoczyło, mój kolor włosów trochę ściemniał i przestał przypominać istna marchewkę, spojrzałam jeszcze raz i tak kilka razy. do momentu kiedy wykonując powtórzenie nie dostrzegłam już żadnej poprawki. Wpatruję się i nie mogę uwierzyć w to co widzę. Czy to na prawdę ja? Wcześniej zachwycałam się moim brakiem piegów, ale teraz to co widzę, sprawiło, że powoli zaczynają znikać moje troski i zaczynam zapominać o moim poprzednim życiu, bo to, które dopiero zaczynam, zaczyna mi się bardzo, ale to bardzo podobać. Moja twarz jest wprost idealna, różowe usta i to o czym od dawna marzyłam, brązowe oczy. No i co więcej powiem, jestem brunetką. Nie wiem jak to wszystko mogło się stać, ale chyba dopiero teraz czuję, że żyję, nigdy wcześniej nie czułam się tak bardzo szczęśliwa. Mój zachwyt przerwała mama wchodząc do pokoju.
-Co ty kochanie robisz? już do łóżka, przecież wiesz, ze lekarz kazał ci teraz odpoczywać.- powiedziała troskliwym głosem.
-Tak, przepraszam.- powiedziałam. Cały czas mnie zastanawia ten opatrunek na głowie i dlaczego muszę odpoczywać? Może jestem obłożnie chora? No i znowu odpłynęłam, powróciłam na ziemię, kiedy zobaczyłam mamę wychodzącą z pokoju.
-mamo...- powiedziałam cichym głosem.
-Tak Aby?- zapytała podchodząc i siadając przy mnie.
-Powiedz mi co się tak na prawdę stało, bo nic nie mogę sobie przypomnieć- powiedziałam. No wiem, ze niby miałam nie mówić o tym, że nic nie wiem i nic nie pamiętam, ale przecież coś się stało, mam bandaż na głowie. Fakt, że wszystko zapomniałam może idealnie spasuje do zaistniałej sytuacji. Ale nie zależnie od tego co mama mi powie, czy jestem obłożnie chora i zaraz umrę, czy to zwykły wypadek, ale warto było dożyć chwili w której tak niedostępna i mało osiągalna dla mnie kobieta, jaką była moja matka, jest przy mnie.






*znowu wszystkich przepraszam, za tępo mojego pisania, ale obiecuję poprawę.
**Jutro jest Wigilia, chciałabym wszystkim z tej okazji złożyć życzenia. Zdrowych i wesołych Świąt Bożego Narodzenia :*
*** no i oczywiście czekam na wasze komentarze :))







niedziela, 21 października 2012

Rozdział 7

Nagle ktoś zaczął mnie szturchać i budzić miłym głosem.
-Aby wstań, śniadanie już czeka na dole- w tej chwili totalnie osłupiałam. Ktoś mnie budzi, a w dodatku woła na śniadanie? To sen. Kiedy otworzyłam oczy dostrzegłam zamykające się drzwi pokoju. Ale to co zobaczyłam jeszcze bardziej wprowadziło mnie w osłupienie. Leżałam w nieswoim łóżku. Rozglądnęłam się wokoło. Nie znałam tego miejsca. Nie wiedziałam gdzie jestem. Przyjrzałam się powoli ścianom, meblom, dekoracjom, zawsze marzyłam o takim pokoju, ale nigdy go nie miałam. Co się stało? Gdzie jestem? Co ja wczoraj wieczorem robiłam? Przecież nie piłam. Ale jeżeli ktoś mi zrobił żart, to wyszedł, bo tu jest cudownie. Pamiętam kiedy kładłam się spać w moim małym, szarym i ciemnym pokoju, pamiętam wszystko co się wtedy wydarzyło, ale... nie, to nie możliwe. Podeszłam do wielkiej toaletki, która była ustawiona pod oknem i spojrzałam w lustro, to co zobaczyłam wprawiło mnie w jeszcze większe zdumienie, to byłam ja, ta sama Aby co wcześniej, ale jak by inna, taka dużo ładniejsza. Moje piegi zniknęły, a twarz raczej przypominała modelkę, niż zwykłą mnie, jedyne co to moja głowa była owinięta bandażem. Pierwszy raz podobało mi się to co zobaczyłam. Nie wierze, że to powiedziałam, ale to zapewne moja wybujała wyobraźnia płata mi figle, a kiedy wydostanę się z tego amoku piękna i wrócę do rzeczywistości, znowu spotka mnie ogromne rozczarowanie i brutalna prawda. Po raz ostatni, przed wyjściem spojrzałam na pokój. Duże łóżko z baldachimem na podwyższeniu, ogromne biurko, sofa, na ścianie mnóstwo obrazów, własna łazienka i dziwne tajemnicze drzwi, podeszłam do nich delikatnie uchylając. To co zobaczyłam sprawiło, że zdębiałam totalnie. Za drzwiami znajdowała się ogromna garderoba. Po jednej stronie znajdowały się same buty, począwszy od kozaków, po klapki czy szpilki, po drugiej stronie poukładane były spodnie, na wieszakach wisiały kurtki, spódniczki, sukienki, bluzki, sweterki, a wszystko było poukładane kolorystycznie, a na przeciwko znajdowała się półka z samymi dodatkami. Weszłam do własnej szafy? Nie to nie możliwe, to się nie dzieje na prawdę. Czułam się jak w najmodniejszym sklepie z ubraniami. Czy ja nadal śnię? I nagle znowu zawołał mnie tajemniczy głos.
- Aby śniadanie czeka.- nie mogąc do końca uwierzyć własnym oczom i uszom, wyszłam z pokoju i znowu to co ujrzałambyło takie piękne, jak ze snu, zeszłam na dół i zobaczyłam, że w jadalni stoi...Moja mama? Nie no myślę, że jak na dzisiaj dość wrażeń. 
- To jakiś żart?- zapytałam.
- Ale o co Ci chodzi kochanie?- zapytała spokojnym i opanowanym głosem.
-No to wszystko. Ten dom, mój wygląd
-Ale na prawdę kochanie nie mam pojęcia o co ci chodzi, zjedz proszę śniadanie i idź się połóż, po południu przyjdzie do Ciebie lekarz i sprawdzi czy wszystko w porządku. Nie możesz się teraz przemęczać. Musisz odpoczywać, żeby powrócić do formy- rzekła troskliwym głosem. Co jest grane? Czy ja już do końca postradałam zmysły? Lekarz? Po co, przecież wszystko jest ze mną w porządku, niech ja tylko dorwę Kate i Toma, to na pewno ich sprawka. Mama podeszła, przytuliła mnie i zapytała, czy przynieść mi śniadanie na górę, ja oczywiście, powiedziałam, że nie, że czuję się dobrze i zjem na dole. Kiedy zobaczyłam tak pięknie nakryty stół, jak by na przyjęcie i te wszystkie przysmaki, nie wiedziałam od czego zacząć. Stwierdziłam, że skoro Tom i Kate świetnie się bawią to dlaczego ja się mam bawić gorzej od nich? Dzisiaj byłam wyjątkowo głodna, jak bym nie jadła miesiącami. Po śniadaniu mama odprowadziła mnie do pokoju i kazała położyć się spać i wyszła. Czy ktoś mi w końcu wytłumaczy co tu się do cholery dzieje? Mama zachowuje się, jak bym była dla niej najważniejszą osobą w życiu w dodatku jak bym była na coś chora, a przecież to Kim jest jej wymarzoną córeczką, co prawda nie jest jej biologiczną matka, ale i tak spędza z nią cały swój wolny czas, a dom w którym się znajduje, przypomina willę, o której marzy każda nastolatka. Ja na prawdę nie mam pojęcia co się ze mną stało. Może umarłam i obudziłam się w innym wcieleniu?

 
*przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale chyba sami wiecie nauka i te sprawy, ale obiecuję, że będę teraz pisała w miarę regularnie
**Dziękuję Ci M. za pomoc :*
*** No i czekam z niecierpliwością na komentarze, bo one są jedyną motywację na napisanie kolejnego rozdziału  
  

piątek, 21 września 2012

Rozdział 6

      Nie wiem co się stało, słyszę tylko własne myśli, które jeszcze bardziej kotłują mi się w głowie. Jedyne co widzę, to otchłań, która ogarnęła całe moje ciało. Czuję, że straciłam wszystko co miałam, ale jakoś nie mam pretensji do nikogo, ani do Boga, ani do siebie, ani do ojca. Chyba jest mi teraz po prostu dobrze. Nie czuję bólu, jaki doskwierał mi wcześniej, raczej czuję obojętność na wszystko, jakbym się z wszystkimi pogodziła, jakby się nic nie wydarzyło.Gdybym dopiero miała się urodzić na nowo. Czyżby Bóg mnie wysłuchał? Chciał mi pomóc? Może umarłam? To dlaczego nie ukaże mi się jasny tunel?  jedyne pytanie które mnie teraz nurtuje, to fakt gdzie ja jestem. Co się dzieje z moim ciałem? Powiem Wam, że ta niepewność po prostu mnie niszczy od środka, to tak jakbyście byli w centrum jakiegoś ogromnego miasta, szum, hałas, dźwięk silników samochodu i nagle zamykacie oczy, wszystko znika, zapada zmrok, a Wy stajecie się więźniami własnego ciała. Jak to długo jeszcze będzie trwać ? Może do momentu, aż umrze mi rozum i to tak szumnie będzie się nazywać śmiercią? Jeżeli umarłam, to mogę Wam powiedzieć tyle, że nie jest to nic strasznego. Nie ma się czego obawiać. Nie wiem co się dzieje, ale zaczynam czuć straszne mrowienie na stopach, które jakby się przemieszczało coraz wyżej, w stronę serca. Nagle zaczynam słyszeć jakieś dźwięki, a raczej trzaski. Dlaczego nikt mi nie powie co się tutaj dzieje? To jakiś żart? Nagle usłyszałam głos.
-Aby! proszę obudź się, Aby!! - mówiła Kate. Jakby za pomocą czarodziejskiej różdżki otworzyłam oczy, a wokół mnie  znajdowała się Kate, trzymając moją rękę.
- Co się stało? - zapytałam oglądając się w okół siebie z przerażeniem.
- Jesteś w szpitalu. Po rozmowie z tatą dziwnie zareagowałaś, zaczęłaś biec jak zwariowana tłocznymi ulicami New Cam, taranując spacerujących ludzi. Kiedy to zobaczyłam, wysiadłam z taksówki i pobiegłam za tobą, krzyczałam, ale chyba mnie nie słyszałaś. I nagle się przewróciłaś i upadłaś na ziemię tracąc przytomność. Oczywiście ktoś zadzwonił po pogotowie i dlatego znajdujesz się tutaj, a nie gdzie indziej.- powiedziała. To by wszystko tłumaczyło i nagle przyszło mnóstwo lekarzy i zabrało mnie na badania, aby sprawdzić czy już wszystko w porządku. Po jakiejś godzinie przywieźli mnie z powrotem, gdzie czekała na mnie Kate.
-Wiesz, bardzo się martwiłam o ciebie. Całą noc tutaj siedziałam mając nadzieję, że się w końcu obudzisz.
-Przepraszam, na prawdę nie chciałam tak narozrabiać.- rzekłam. Rozmawiałyśmy ze sobą jeszcze kilka godzin i nagle do pomieszczenia wszedł lekarz i oznajmił, że jest wszystko w porządku, a utrata przytomności, nie była wynikiem upadku i że dzisiaj będę mogła już wrócić do domu. Bardzo się z tego ucieszyłam, bo uwierzcie, co jak co, ale szpital, to nie dla mnie. Przyjechała po nas mama Kate, która odwiozła mnie pod sam dom.
-Dziękuje bardzo, nie wiem jak się pani odwdzięczę- powiedziałam.
- Spokojnie, odpoczywaj dużo, musisz wypocząć- powiedziała pani Mery- twoje zdrowie jest o wiele cenniejsze, musisz się oszczędzać.
- Czy na pewno nie chcesz żebym z tobą poszła?- zapytała z troską Kate.
- Nie, na pewno nie, poradzę sobie- powiedziałam. Teraz chciałabym zdecydowanie pobyć sama i jeszcze raz przemyśleć co się stało. Weszłam do domu, pozaświecałam światła, ale oczywiście nikogo nie było. Jak zawsze. na zewnątrz było nadzwyczajnie ciepło jak na wrzesień. Zrobiłam sobie ciepłą herbatę i poszłam usiąść na tarasie, aby móc jeszcze raz przemyśleć całą zaistniałą sytuację.  Patrzyłam w niebo, zawsze tak robiłam i robię, kiedy mam jakieś problemy, to mi po prostu pomaga. Z chwilą, kiedy w szpitalu otworzyłam oczy i znalazłam się znowu "pośród żywych" znowu wszystko wróciło, nienawiść i ogromny ból. Cały czas nie mogę rozumieć, jak on mnie mógł, aż tak zawieść i zranić. Nigdy nikt mnie tak nie upokorzył. Czuję się jak nie chciane dziecko. Tak, użalam się nad sobą, ale myślę, że w takiej sytuacji, po prostu mam do tego prawo. Może i źle zrobiłam, że zaczęłam biec, ale tak właściwie, to co miałam robić? Przyglądać się temu bezkarnie? Może jeszcze pełna wdzięczności podziękować mu za ofiarowane datki na biednych? Byłam w szpitalu, a ani on, ani mama nawet nie zadzwonili, nie zapytali. Mogę się założyć, że nawet nie są świadomi tego co się stało, bo i tak ich nie interesuje, a przecież tak ogromny gest, jakim było czekanie przy mnie, który otrzymałam od Kate wymagałby ogromnego poświęcenia i zmarnowania jakże cennego czasu, a to już dla takich ludzi jak oni za wiele. Tak właściwie, dla własnego ojca jestem nikim, ale to żadna nowość. Zresztą, on w moich oczach też stracił ogromny autorytet, mimo tego, że nie obdarowywał mnie wielkimi uczuciami, ale traktowałam go jak kogoś wielkiego, kogoś, kto tak na prawdę osiągnął bardzo wiele w swoim życiu. Spełnił swoje marzenia w odróżnieniu do mnie. Co ja właściwie sobą reprezentuję? Siedzę taka żałosna i wpatruję się w gwiazdy mając nadzieję na lepsze jutro. Nie nawiedzę siebie za to kim jestem, bo nawet nie potrafię zawalczyć o własne ja, o to bym była kimś lepszym. "Chciałabym być kimś innym!"- krzyknęłam w myślach i w tym momencie zobaczyłam spadającą gwiazdę. I znowu łudzę się, że marzenia pogubionej w tym świecie nastolatki, po prostu się spełnia, ale tak nie jest. To po prostu brednie. Zmęczona dniem i przytłaczającymi mnie problemami, poszłam spać.

niedziela, 16 września 2012

Rozdział 5



Stoję i nie wiem co powinnam teraz zrobić, co powinnam myśleć. Nie wierzę w to co się stało, to nie może być prawda! Strugi łez zalewają mi twarz, a ja czuję całkowity paraliż. On odszedł ze swoim znajomym, lecz w pewnym momencie odwrócił głowę w moją stronę, jakby chciał sprawdzić moją reakcję i wtedy nasze oczy się spotkały. Tego wyrazu twarzy nie zapomnę do końca życia. Niby smutek, a zarazem obojętność. Popatrzył na mnie tak jak by chciał mnie zatrzymać, przeprosić, ale to tylko puste spojrzenie. Co było dalej? Nie pamiętam. Obróciłam się i zaczęłam biec co sił w nogach, przed siebie, wzdłuż głównej ulicy New Cam. Czułam taki ból, rozpacz, gorycz w sercu i ogromne upokorzenie. Nigdy w życiu nie spotkało mnie nic gorszego. Cały czas biegnę. Gdzie? Przed siebie. Nie mam żadnego celu, tak jak i w moim życiu. Zgubił się sens życia. W jednej chwili straciłam kolejną bliską mi osobę- ojca.  Nie mam już taty i zaczynam wątpić w to, że on kiedykolwiek nim był. To dla mnie gorsze przeżycie niżeli by umarł. Wtedy byłoby mi ciężko, ale prędzej, czy później pogodziłabym się z tym i zaczęłabym żyć na nowo, ale pamiętałabym go jako osobę, która mimo wszystko mnie bardzo kochała, lecz rzadko kiedy to okazywała. Cały czas myślałam, że śmierć babci, to był cios od losu, ale najwyraźniej się myliłam. To co dzisiaj się stało dobiło mnie totalnie. Największemu wrogowi nie życzę tego, co przydarzyło się mi dzisiaj. Uwierzcie mi, naprawdę nie wiem co teraz mam zrobić? Wrócić do domu? Chyba właśnie go straciłam. Uciec w nieznane? Mój świat legną w gruzach. Jest jedną wielką ruiną i pobojowiskiem. Boże, dlaczego mi to robisz? Dlaczego patrzysz teraz na to spokojnie i nie reagujesz? Czy Ty naprawdę istniejesz? Czy to tylko wytwór mojej wyobraźni i innych ludzi, którzy pragną mieć kogoś, kto będzie nad nimi czuwał i z zaświatów, będzie kimś więcej niż tylko człowiekiem. Może to w co wierzyłam cały czas, to tylko jakieś brednie?  Błagam, pokaż mi, że jesteś i to co teraz myślę nie ma najmniejszego sensu. Chociaż wiem, że na to nie zasługuję. Pomóż mi. Czym ja sobie zasłużyłam na tyle cierpienia, co mnie w życiu spotyka? Niejeden człowiek przez całe swoje życie nie zaznał tyle rozczarowań co ja w ciągu 17 lat. Co tydzień chodzę do kościoła, modlę się codziennie, błagam Cię o jakąś zmianę w życiu, a Ty owszem, zmieniasz je, ale w coraz to gorsze. Weź mnie do siebie i skróć moje cierpienia. Tutaj na Ziemi nie mam już nikogo komu zależało by na mnie. Nie mam w nikim oparcia. Nie mam żadnego powodu, ni sensownego argumentu, aby dalej żyć. Wszystko straciło jakikolwiek sens. Ernest Crunch? Szanowany chirurg plastyczny? Pomaga ludziom, zmienia ich wygląd zewnętrzny, aby żyło się  im lżej i w końcu mogli zaakceptować siebie samych stając i spoglądając w lustro. Czy to szlachetne, kiedy nie potrafi nawet być ojcem. Jak dla mnie po prostu przestał istnieć. Boże, dlaczego oddałeś mnie tym ludziom, dlaczego nie pozwoliłeś mi zostać tam, gdzie byłam przed przyjściem na świat? U Ciebie. Tyle ludzi pragnie mieć dziecko, marzy o tym, a kiedy spełniłyby się ich modły, wszystko co materialne przestałoby mieć jakiekolwiek znaczenie, a dziecko zajęłoby pierwsze miejsce w ich hierarchii wartości. Bo rodzina powinna być najważniejsza, ale nie, Ty musiałeś mnie wysłać do ludzi dla których jestem tylko wpadką i najzwyczajniejszym przypadkiem, a zarazem balastem na całe życie, który tylko zawadza, a przy okazji totalnie rujnuje życie zawodowe. Bo cóż może zrobić piegowaty rudzielec? Tacy nie mogą zrobić kariery w tym kraju. Inne modele piękna są kreowane przez prasę czy telewizję. Kiedy powoli zaczęło mi się układać, to znowu wszystko zniszczyłeś, bo pozwoliłeś na to, aby tak się stało. Kim ja dla Ciebie jestem? Zabawką? Królikiem doświadczalnym, czy niechcianym dzieckiem? A może i dla Ciebie w niebie byłam kulą u nogi i  dlatego postanowiłeś mnie w ten sposób ukarać? Powiem Ci tak, wystarczająco cierpię, żaden ból cielesny nie może być porównany z bólem, który teraz odczuwam. Chyba dopiero teraz wiem ile zła może uczynić słowo. Jeżeli mnie widzisz i słyszysz moje myśli, to ulżyj mi, proszę. Weź mnie do siebie i wybaw z tego ziemskiego piekła, albo daj mi chociaż druga szansę, pozwól narodzić mi się na nowo, gdzie indziej. Tylko Ciebie potrzebuję i Ty możesz mi pomóc. Błagam, odezwij się, a nie patrz tym swoim boskim wzrokiem. Widzisz co ja teraz robię? Co się ze mną dzieje? Jakie emocje mi towarzyszą? Biegnę. Powoli czuję jak tracę siły. Nagle zapanowała zupełna ciemność. Nigdy nic podobnego nie czułam. Nic nie słyszę, nic nie widzę. Chcę poruszyć ręką, nogą, ale nie mam władzy nad swoim ciałem. Jakby ktoś mi ją odebrał.

czwartek, 13 września 2012

Rozdział 4

-Pewnie Tom czegoś zapomniał- powiedziała Kate.
- Pewnie tak. W sumie jak zawsze-rzekłam i ze zdenerwowaniem szukałam telefonu. Nie wiem czy Wy też tak macie, że słyszycie, że dzwoni Wam telefon, ale nie wiecie gdzie? Nienawidzę tego. I to szukanie, bo jak przestanie ktoś dzwonić, to oczywiście będzie trzeba oddzwonić, a jak każda nastolatka cierpię na brak kasy na koncie. No na reszcie. Znalazłam telefon! Wsadziłam go do kieszeni kurtki, a że kurtka była w szafie to trochę mi to zajęło. Ku mojemu zdziwieniu zamiast Toma zobaczyłam, że dzwoni tata. No teraz to dosłownie ugięły się pode mną nogi. Stało się coś? no i znowu zawaliło moją głowę milion pytań na minutę.
-Słucham-powiedziałam odbierając telefon.
-Cześć kochanie.- powiedział tata dziwnym głosem.
-Coś się stało?-zapytałam-wszystko w porządku?- dodałam.
-Tak wszystko w porządku. Dzwonię żeby zapytać się jak się czujesz i czy wszystko w porządku?
-W jak najlepszym, dlaczego pytasz?-zapytałam. Nic z tego nie rozumie, kiedy jest w domu nie rozmawiamy prawie w ogóle ze sobą, a teraz kiedy teoretycznie nie ma czasu, dzwoni i pyta się mnie co u mnie słychać i czy wszystko ok? coś mi się tu nie zgadza. To wszystko było by za banalne.
-Nie no tak tylko- powiedział próbując się wykręcić- bo wiesz. Masz jakieś już plany na wieczór?
-Tak.-odpowiedziałam
-Na prawdę- powiedział jakby z radością w głosie
-Jemy razem kolację?- no i w tym momencie w słuchawce zapadła cisza-Halo? jesteś tam?
-Jestem, jestem. Byłbym zapomniał, no oczywiście, że tak. Wiesz, miał bym do ciebie ogromna prośbę, czy mogłabyś dostarczyć mi jak najszybciej moje przemówienie, które przygotowałem na dzisiejszy wieczór? Przy tym wszystkim zapomniałem zabrać go z domu.- no i ja po prostu wiedziałam, że ma jakiś ukryty cel w tej rozmowie, dzwoniąc do mnie, to nie było takie bezinteresowne zainteresowanie się życiem i sprawami córki. Ale co mam teraz zrobić? zacząć mu robić wyrzuty przez telefon? Przecież on i tak nic nie rozumie, w innym przypadku nie dzwonił by do mnie. O tej sytuacji będę musiała z nim porozmawiać przy dzisiejszej kolacji.
-Ale gdzie ono jest?
- Powinno być na moim biurku w czarnej teczce.
- Wezwę taksówkę i postaram się przyjechać jak najszybciej.
-Zadzwoń jak będziesz dojeżdżać. Ja będę czekał przed wejściem, jeżeli ktoś by pytał kim jesteś, powiedz, że to nie jego sprawa, bo wiesz, kręci się tam mnóstwo paparazzi i oni tylko szukają jakiś sensacji. Zadaliby ci parę głupich pytań na które byś nie znała odpowiedzi, a kolejnego dnia zniszczyli by naszą rodzinę stawiając w jak najgorszym świetle. Pamiętaj nie rozmawiaj z nikim.- przestrzegał mnie tata.
- No oczywiście, przecież wiem jacy oni są wścibscy. Potrafią zniszczyć każdego. A na takich ludzi jak ty czy mama polują jak hieny. Będę za piętnaście minut.
-Dziękuję ci bardzo, co ja bym bez ciebie zrobił- powiedział żegnając się ze mną. No właśnie, co on by beze mnie zrobił?  Ok, mam nie wiele czasu, więc podaruję sobie zbędne przemyślenia.
-Pa-rzekłam rozłączając telefon. No i teraz muszę szybko wytłumaczyć co i jak.
-Wszystko w porządku?- zapytała zaniepokojona.
-Tak, tata dzwonił, że zapomniał teczki z przemówieniem i chce żebym mu przywiozła, nic dziwnego, on nigdy nie dzwoni bez powodu- wytłumaczyłam- mogłabyś wezwać taksówkę? ja pójdę poszukać tego przemówienia.
-oczywiście, że tak- no i oczywiście znowu kochana Kate mi pomaga. No i jak powiedziałam tak zrobiłam. Weszłam do jego pokoju i oczywiście na biurku zamiast jednej teczki zastałam miliony karteczek, kartotek pacjentów, notatek, teczek. Nie dziwię się, że o niej zapomniał. Odszukanie właściwej zajęło mi trochę czasu, ale co zrobić. Poszłam z powrotem do pokoju, przebrałam się w elegancie ubranie, żeby tata się za mnie nie wstydził i razem z Kate zbiegłyśmy na dół. Zamknęłam dom i wsiadłyśmy do taksówki. Poprosiłam kierowcę by jechał przed hotel Dana Palace. Oczywiście przez całą drogę rozmawiałyśmy. Hotel ten jest najbardziej ekskluzywnym hotelem w New Cam. Każdy marzy, żeby choć jedną noc spędzić w takim miejscu, ale przeciętnego mieszkańca New Cam, po prostu nie stać.  Całe 35 piętr, oszklone, a widok z okien ukazywał całą panoramę miasta. Po prostu bajka. Po jakimś czasie byłyśmy na miejscu naszym oczom ukazał się hotel. Powiem tak, generalnie nawet z zewnątrz robi bardzo duże wrażenie, ale teraz nie to było najważniejsze. Muszę znaleźć tatę. Rozglądałam się przez szyby samochodu, ale na daremne, musiałam poczekać, aż kierowca zaparkuje pojazdem. Przed wyjściem uprzedziłam Kate o natrętnych paparazzi.
-wiesz, proszę zostań  w taksówce, ja zaraz wrócę-poprosiłam ją.
-dobrze, jak by coś się działo to dzwoń- powiedziała. Wyszłam z taksówki i poszłam w stronę hotelu. Zadzwoniłam w międzyczasie do taty. Poinformował mnie, że właśnie wyszedł przed drzwi. Podeszłam tam i szczerze się przyznam, nie widziałam tam żadnych paparazzi, ale lepiej być ostrożnym. Podszedł do mnie jak by zmieszany, ale ja  wręczyłam mu przemówienie.
-dziękuję ci bardzo, na prawdę mi głupio, że musiałaś przyjeżdżać w to okropne miejsce.
- w porządku. A co z dzisiejszą kolacją?- zapytałam.
-Bo wiesz, wszystko się posypało w chwili, kiedy okazało się, że nie zabrałem ze sobą przemówienia, no i cały program jaki mieli zaplanowany organizatorzy przesunął się, przepraszam, ale będę dzisiaj późno.
-Ale obiecywałeś-powiedziałam z nadzieją w głosie.
-Przepraszam, jeśli cię zawiodłem, ale niestety tak już jest w mojej branży. Posada zmusza mnie do przebywania na takich bankietach.
-przepraszasz? tato, zawsze obietnica była dla nas czymś wielkim, a ty to łamiesz.
-Była kiedy byłaś dzieckiem, teraz jesteś już prawie dorosła.
-Jak możesz mi takie coś robić?- w tym momencie podszedł do nas jakiś mężczyzna w garniturze. Wyglądał na jakiegoś szalonego doktorka, ale sprawiał wrażenie, jakby znali się z tatą od lat.
-Kto to jest?- zapytał ciekawskim głosem, spoglądając na mnie z pogardą.
-Kto ta dziewczyna?- zapytał mój ojciec.
-Znasz ją?
-yyy...-zająknął się- nie znam, pierwszy raz ją widzę, wiesz prosi mnie o jakieś datki dla ubogich- w tym momencie zaniemówiłam. Poczułam jak bym dostała od kogoś w twarz.
-Masz tutaj pieniądze i wracaj do domu- tata włożył mi w dłoń sto złotych i odwrócił się na pięcie podążając z tajemniczym mężczyzną w kierunku wieżowca.


sobota, 8 września 2012

Rozdział 3

    Przynajmniej na nich mogę zawsze liczyć, to dla mnie na prawdę ważne, kiedy ma się takich rodziców jak ja. Którzy nigdy nie maja dla mnie czasu. Chociaż tata obiecał, że zje dzisiaj ze mną kolację. Obiecał! Sama  jeszcze nie wiem co ugotujemy, ale nie ważne, nie będę sama. No i znowu odleciałam, zatraciłam kompletnie poczucie czasu. Przecież zaraz przyjdą. Szczerze? Przy nich czuję się komuś potrzebna. Może i z pozoru nie wyglądam na osobę, która ma bardzo bujne życie towarzyskie, ale nie lubię być sama, to mnie za bardzo przytłacza. Puste ściany, pusty dom i ja, a wtedy w mojej głowie toczy się wojna myśli, co zaczyna doprowadzać mnie powoli do obłędu. Zwariuję, a przecież chyba jestem za młoda?! Powiem Wam jedno, bo najgorsze w życiu to być samotnym. Oni są dla mnie jak brat i siostra których zawsze pragnęłam mieć, ale na to, jak by nie było, nie mam najmniejszego wpływu. Chociaż może i dobrze, bo znając życie i moich rodziców, całą odpowiedzialność za wychowanie maleństwa spadła by na mnie, tak jak spadła na moją, już nie żyjącą babcię Gretę. To była najwspanialsza kobieta jaką znałam. Tak na prawdę to ona mnie wychowała, spędzałam z nią całe dnie, bawiła się ze mną, chyba jeszcze nic lepszego mnie nie spotkało. Do dzisiaj mam obraz przed oczami kiedy bawi się ze mną w namiocie w dom. Codziennie gotowała mi obiady, czytała bajki, tuliła mnie do snu, całowała na dobranoc, a im oczywiście było to na rękę, bo nie musieli zajmować się dzieckiem, gdyż we wszystkim wyręczała ich babcia. To nie trwało długo, niestety Bóg miał wobec niej inne plany i zabrał mi ją bardzo wcześnie. Dlaczego? Do dzisiaj zadaje sobie to pytanie. Dlaczego tak się dzieje, że na ludziach na których nam najbardziej zależy znikają z dnia na dzień? Znacie to uczucie, kiedy bliska osoba mówi Wam dobranoc, żartujecie, bawicie się razem, rozmawiacie, a następnego dnia wszystko znika jak za pomocą czarodziejskiej różdżki. Nie ma. Przepada. Za kilka miesięcy miałam iść do pierwszej klasy, babcia nawet kupiła mi już tornister, a nawet nie zobaczyła jak z nim ślicznie wyglądałam i jak pierwszy raz wychodziłam do szkoły. Nie zobaczyła jak się uczę, jak dostaję pierwsze oceny, jak zdobywam pierwsze dyplomy, nagrody.  Czułam wtedy ogromny ból. Tak bardzo ją kochałam! Osoba na której mi tak bardzo zależało odeszła z dnia na dzień. Po prostu ją straciłam. Ale to czego mnie nauczyła nie zapomnę do końca życia. Zawsze powtarzała:
 "Z Bogiem, z Bogiem każda sprawa, tak mawiali starzy,  kiedy wezwiesz tej pomocy, Wszystko ci się zdarzy. Idziesz w drogę, chociaż blisko, z Bogiem wychodź z progu! A gdy wrócisz z niej szczęśliwie,  to podziękuj Bogu".
 Niby nic wspólnego to nie ma ze śmiercią, a jednak mnie,  jako wtedy jeszcze 6 letniemu dzieciakowi, pomogło to zrozumieć, co tak na prawdę powinnam zrobić w takiej niecodziennej sytuacji, bo mogłam liczyć tylko na siebie. Wszystko powierzyłam Bogu. Potrafiłam odmawiać tylko jedną modlitwę, tę którą ona mnie nauczyła. Do dzisiaj kiedy ją mówię, przypominają mi się te wszystkie wspaniałe chwile i wartości, jakie mi przekazała. Kiedy rozmawiałam z Bogiem, czułam się słuchana, chociaż tak na prawdę nikogo przy mnie nie było. To On pomógł mi się wsiąść w garść i zacząć żyć na nowo. Z biegiem czasu znajdywałam odpowiedź na wszystkie wątpliwości i  pytania, które sobie zadawałam nie mówiąc ich nikomu. Życie z dnia na dzień stawało się coraz lepsze. A problemy, które mnie przytłaczały, stawały się coraz lżejsze. Rodzice oczywiście zachowywali się jakby się tym w ogóle nie przejmowali. Tylko na pogrzebie widziałam łzy, ale to nie były łzy prawdziwe, łzy żalu. Zawsze traktowali ją jak przedmiot, jak rzecz, którą można wykorzystać.Tego samego dnia, kiedy wróciliśmy do domu zamiast opłakiwać, zastanawiali się co ze mną zrobią, kto teraz się mną będzie opiekował. Myśleli, że nic wtedy nie rozumiałam, ale rozumiałam więcej niż im się wydawało. Tego wszystkiego jak dla mnie było po prostu za wiele. Właśnie w tej chwili była mi taka potrzebna. Dlaczego odeszła? Marzyłam o tym, żeby jak babcia, zamknąć oczy i zniknąć odchodząc na ten drugi świat. Czy ona widzi jak oni się zachowują. Czy widzi jak bardzo teraz cierpię, jak wtedy cierpiałam? Ja się pytam, gdzie tu jest sprawiedliwość?
-Halo, jest tu kto?- zawołała Kate wchodząc do domu razem z Tomem.
- Tak, chodźcie do kuchni- odpowiedziałam.
-Przepraszam, pukaliśmy jakiś czas, ale nikt nie otwierał, więc weszliśmy- powiedzieli prawie jednym głosem. No i właśnie o tym mówię, przez moje rozmyślania i niesamowity mętlik w głowie, nawet nie słyszałam jak ktoś pukał w drzwi.
-chodźcie, ileż można na was czekać, zaraz obiad będzie zimny.
-wiesz, nie mogłam szybciej, ale mam nadzieje, że coś dla nas zostało?- zapytała Kate.
-Cały obiad- powiedziałam zdenerwowanym głosem.
-Stało się coś?- zapytał Tom.
- A jak myślisz? Wróciłam dzisiaj wcześniej do domu, bo wiedziałam, że tata już będzie. Kiedy przyszłam, zastałam go śpiącego w jego pokoju. Poszłam do kuchni, ugotowałam obiad dla nas obu. On zszedł na dół, no i zobaczyłam, że jest wystrojony, jak na własny ślub i oczywiście ganiał tam i z powrotem przymierzając najróżniejsze krawaty, a mnie nawet nie zauważył, a kiedy już wszedł do kuchni, kompletnie zdębiał. Zaniemówił, a później zaczął mnie przepraszać. Oczywiście bankiet okazał się dla niego ważniejszy.
- Tak mi przykro.- powiedziała Kate.
- Ale obiecał, że wróci wcześniej i razem zjemy kolację, a wiesz jaka ważna dla mnie i dla niego jest obietnica?- zapytałam.
- mhm- powiedziała- A jeżeli kolejny raz cie zawiedzie?- dodała troskliwym głosem.
-Obiecał, a po drugie wpadliście do mnie dzisiaj nie po to żeby rozmyślać nad tym co będzie i nad moimi problemami, ale po to, żebym w końcu zapomniała o tym wszystkim i byśmy spędzili miło czas.- powiedziałam.
-tak jest- powiedział żartobliwym głosem Tom. No i w końcu zaczęliśmy jeść. Po obiedzie Kate pomogła mi posprzątać i oczywiście poszliśmy do mnie do pokoju. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim, tak jak zawsze mamy w zwyczaju to robić. Z Kate i Tomem znamy się praktycznie od dziecka, więc wiemy o sobie wszystko. Prawie jak rodzeństwo. Około godziny 17 Tom musiał wrócić do domu, ponieważ tata prosił go, aby pomógł mu przy naprawie samochodu. Wtedy mogłyśmy sobie porozmawiać o naszych babskich sprawach, niestety naszą rozmowę przerwał dźwięk dzwonka mojego telefonu.