"KOCHANIE, JESTEM W PRACY. NIE ZAPOMNIJ O DZISIEJSZYM SPOTKANIU Z CHRISTIN W STUDIU O 17. PRZYJEDZIE PO CIEBIE MAX. NIE MARTW SIĘ, BĘDZIE DOBRZE,
KOCHAM CIĘ,
MAMA <3 "
Spotkanie? Dobrze się dowiedzieć, ale żeby w studiu? A tak właściwie kim jest ta Christin? A Max ?
Jak widzę w tym wymiarze nie ma czasu na odpoczynek, tylko ciężka praca, nawet dla `schorowanego` człowieka. No dobra żartuję, ale czy sobie poradzę. I o co do cholery chodzi z tym studiem? Czy ktoś mi to w końcu wytłumaczy? Właściwie jakie to ma znaczenie. Coś nowego, czyli normalka. Właściwie w życiu, trzeba podejmować nowe wyzwania, chociaż by po to aby być w nie bogatszym. Taka moja złota myśl. Zrobiłam sobie pożywne śniadanie, siadłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać jedną za drugą komedię romantyczną, które wprost uwielbiam, chociaż one sprawiają, że mam jeszcze większego doła, ale w sumie nie ważne, po chwili ( a bynajmniej tak mi się wydawało) zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna, jak okazało się, to był Max, rodzinny kierowca. Dopiero wtedy kiedy powiedział mi, że będzie po mnie za 10 minut, uświadomiłam sobie tak na prawdę która jest już godzina i, że praktycznie pół dnia przesiedziałam na kanapie przed telewizorem oglądając filmy, które i tak w obecnej sytuacji, działały na mnie odwrotnie niż zawsze, ale cóż taki urok. Nie zastanawiając się już dłużej nad tym co dzisiaj robiłam, a czego nie zrobiłam, pobiegłam umyć zęby, uczesać włosy w kucyk, założyłam kurtkę i wybiegłam na zewnątrz zamykając dom. Właśnie podjechał Max wypasioną limuzyną. Wyglądała olśniewająco, ba, to mało powiedziane. Po prostu coś cudownego. Stałam jak wryta. Nagle z samochodu wyszedł mężczyzna, postawny, miał może ze czterdzieści lat ? no tak gdzieś w tych okolicach Ja podeszłam do auta, on otworzył mi drzwi i zaprosił do środka, kiedy wsiadłam, zamknął drzwi i odszedł. To było takie miłe, chociaż nie przywykłam do tego i trochę poczułam się jak jakaś niepełnosprawna. W środku było dość dziwnie, ale miło. Chciałabym opisać kierowcę, ale właściwie nawet nie miałam za bardzo czasu się mu przyjrzeć, może później mi się uda? Część dla kierowcy odgrodzona jest czarną szybą, przez którą nie da się nic zobaczyć. Chyba wolałabym siedzieć obok niego i przynajmniej porozmawiać z kimś,a nie znowu siedzę tutaj sama i rozmyślam.To jest najgorsze i chyba właśnie to mnie zabija. Powoli, ale skutecznie. Po chwili, otworzyło się `okienko`.
-Czy nie przeszkadzam?- zapytał mężczyzna niskim głosem.
-Nie, właściwie marzyłam o tym, żeby z kimś w końcu dzisiaj porozmawiać.
- Na prawdę ? - zapytał z ironią w głosie, delikatnie się uśmiechając.
- Tak- powiedziałam. Czy na prawdę aż tak jestem inna, że ludzie na każdym kroku zauważają moją `zmianę`?
-No cóż, skoro chcesz. A właśnie, gdzie mam panienkę zawieść? - panienkę ? Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, chociaż kąciki ust same unosiły się do góry, ale musiałam powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem, bo mógł by to źle zrozumieć i jeszcze się obrazić, albo coś? A po drugie byłoby to po prostu niegrzeczne.
- Poproszę do studia, mam spotkanie z Christiną.
- W takim razie już się robi- powiedział i zapadła chwila ciszy, po której kontynuował- widzę, że szybko wracasz do formy.- przynajmniej jedna osoba zauważyła.
- No niestety, muszę, inaczej wypadnę z prawy.
-Tak, tak. Tysiące fanów czekają z niecierpliwością, twój wypadek jest tematem numer jeden w kolorowych gazetach i tabloidach.
- Na prawdę?- zapytałam z niedowierzaniem.
-To ty nic nie wiesz?
-Od kilku dni nie wychodzę z domu, ostatnio ale to tylko na chwilę, a rodzie o niczym nie wspominali.
-Dziwne, ale w sumie nie ma co się dziwić, martwią się o ciebie i mam nadzieję, że w końcu to zrozumiałaś- powiedział pouczającym głosem. No wiecie, coś w stylu, `a nie mówiłam?` Jakiś dziwny ten gość, ale co zrobić. No nic. Czekałam z niecierpliwością, aby tylko dowiózł mnie na miejsce i tyle. Na miejscu byliśmy bardzo szybko, chociaż mimo wszystko dłużyło mi się to w nieskończoność. Podjechaliśmy pod sam gmach studia. No to co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie. Ogromny szklany wieżowiec wydawał się nie mieć końca. Jakby wprost wyjęty z amerykańskich filmów. Zresztą co się dziwić, całe moje nowe życie, to jak jeden wielki film. Kiedy samochód zahamował, drzwi otworzył mi jakiś mężczyzna, który na pewno nie był Maxem, ale był równie przystojny i dobrze zbudowany. Uśmiechnął się do mnie i poprosił bym wysiadła. W pośpiechu wyszłam i poszłam za nieznajomym mi dotąd mężczyzną, do wnętrza budynku machając Maxowi w formie pożegnania. To co zobaczyłam w środku przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Pani w recepcji dała mi kartę na której widniało moje zdjęcie, imię i nazwisko no i jakiś numer.
-Aby słońce moje kochane !- krzyknął jakiś mężczyzna z francuskim akcentem, podchodząc do mnie i całując mnie po policzkach. - Wyglądasz tak, tak... - i zamilkł, jakby szukał odpowiedniego słowa- o très agréable (czyt. TRES AGRIABLE) , tak, tak, très agréable- powtórzył. Nie zrozumiałam ani słowa spoglądając na niego z lekkim przerażeniem w oczach nic nie odpowiedziałam, ale chyba mój wyraz twarzy był na tyle wyraźny, że mężczyzna który mnie przyprowadził, powiedział mi na ucho
-To znaczy `bardzo ładnie`- jakoś tak lepiej brzmi, ale kim do cholery jest ten facet? Nie zam tutaj nikogo, ale cóż. Po chwili odpowiedziałam :
-Dziękuję, to miłe- a ten zaprowadził mnie do ogromnej windy, która zawiozła nas na sam szczyt wieżowca, gdzie miało znajdować się studio.
-Czy nie przeszkadzam?- zapytał mężczyzna niskim głosem.
-Nie, właściwie marzyłam o tym, żeby z kimś w końcu dzisiaj porozmawiać.
- Na prawdę ? - zapytał z ironią w głosie, delikatnie się uśmiechając.
- Tak- powiedziałam. Czy na prawdę aż tak jestem inna, że ludzie na każdym kroku zauważają moją `zmianę`?
-No cóż, skoro chcesz. A właśnie, gdzie mam panienkę zawieść? - panienkę ? Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, chociaż kąciki ust same unosiły się do góry, ale musiałam powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem, bo mógł by to źle zrozumieć i jeszcze się obrazić, albo coś? A po drugie byłoby to po prostu niegrzeczne.
- Poproszę do studia, mam spotkanie z Christiną.
- W takim razie już się robi- powiedział i zapadła chwila ciszy, po której kontynuował- widzę, że szybko wracasz do formy.- przynajmniej jedna osoba zauważyła.
- No niestety, muszę, inaczej wypadnę z prawy.
-Tak, tak. Tysiące fanów czekają z niecierpliwością, twój wypadek jest tematem numer jeden w kolorowych gazetach i tabloidach.
- Na prawdę?- zapytałam z niedowierzaniem.
-To ty nic nie wiesz?
-Od kilku dni nie wychodzę z domu, ostatnio ale to tylko na chwilę, a rodzie o niczym nie wspominali.
-Dziwne, ale w sumie nie ma co się dziwić, martwią się o ciebie i mam nadzieję, że w końcu to zrozumiałaś- powiedział pouczającym głosem. No wiecie, coś w stylu, `a nie mówiłam?` Jakiś dziwny ten gość, ale co zrobić. No nic. Czekałam z niecierpliwością, aby tylko dowiózł mnie na miejsce i tyle. Na miejscu byliśmy bardzo szybko, chociaż mimo wszystko dłużyło mi się to w nieskończoność. Podjechaliśmy pod sam gmach studia. No to co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie. Ogromny szklany wieżowiec wydawał się nie mieć końca. Jakby wprost wyjęty z amerykańskich filmów. Zresztą co się dziwić, całe moje nowe życie, to jak jeden wielki film. Kiedy samochód zahamował, drzwi otworzył mi jakiś mężczyzna, który na pewno nie był Maxem, ale był równie przystojny i dobrze zbudowany. Uśmiechnął się do mnie i poprosił bym wysiadła. W pośpiechu wyszłam i poszłam za nieznajomym mi dotąd mężczyzną, do wnętrza budynku machając Maxowi w formie pożegnania. To co zobaczyłam w środku przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Pani w recepcji dała mi kartę na której widniało moje zdjęcie, imię i nazwisko no i jakiś numer.
-Aby słońce moje kochane !- krzyknął jakiś mężczyzna z francuskim akcentem, podchodząc do mnie i całując mnie po policzkach. - Wyglądasz tak, tak... - i zamilkł, jakby szukał odpowiedniego słowa- o très agréable (czyt. TRES AGRIABLE) , tak, tak, très agréable- powtórzył. Nie zrozumiałam ani słowa spoglądając na niego z lekkim przerażeniem w oczach nic nie odpowiedziałam, ale chyba mój wyraz twarzy był na tyle wyraźny, że mężczyzna który mnie przyprowadził, powiedział mi na ucho
-To znaczy `bardzo ładnie`- jakoś tak lepiej brzmi, ale kim do cholery jest ten facet? Nie zam tutaj nikogo, ale cóż. Po chwili odpowiedziałam :
-Dziękuję, to miłe- a ten zaprowadził mnie do ogromnej windy, która zawiozła nas na sam szczyt wieżowca, gdzie miało znajdować się studio.