Myślałam, że już się wyczerpał limit `zaskoczeń`, ale jednak nie. To co zobaczyłam po otwarciu drzwi windy, po raz kolejny sprawiło, że zaniemówiłam. Ogromny hol, wydawał się jakby nie miał końca. po lewej stronie znajdowało się coś na znak jakiegoś baru ? recepcji ? sama nie wiem. Za ogromną ladą stała kobieta nienagannie ubrana, zresztą jak te wszystkie kobiety, które mnie mijały. Nagle ktoś mnie szturchnął, no i znowu powróciłam do świata realnego. Nagle podeszła do mnie kobieta i zaczęła:
- Aby , jak się czujesz? Tyle czasu cię tutaj nie było. Tęskniliśmy za tobą. - powiedziała to z wyraźnym przejęciem w głosie. Nie znam jej, ale mimo wszystko jej twarz wydaje mi się jakby znajoma. Ee, to nie możliwe.
- Tak, tak, już lepiej. Ale ciągle nie jest tak jak było wcześniej- powiedziałam.
- Wierz mi lub nie, ale wszyscy cały czas śledziliśmy twoje losy w różnych brukowcach i gazetach.
- Nawet nie miałam czasu przeglądnąć codziennej prasy i tych wszystkich gazet.
- Nie ważne. Powiem ci , że od rana pan prezes Damien mówi tylko o tobie. O twoim wielkim powrocie.
- Nie przesadzaj.
- Wiesz dobrze, że jesteś jego największym odkryciem. Dlatego też uparł się, że tylko jak wejdziesz będzie cię musiał przywitać. Ahhhh, on i te jego francuskie maniery- powiedziała wzdychając na samą myśl o mężczyźnie. Chwila, chwila. Damien? Francuskie maniery ? No oczywiście, to pewnie to ten przystojny mężczyzna, który przywitał mnie kiedy weszłam do budynku.
- Sara ! Nie ma plot, daj naszej gwiazdeczce odpocząć, póki jeszcze może- powiedział Damien. Właściwie mona by rzec o wilku mowa. Kobieta nie zastanawiając się dłużej, szepnęła mi coś do ucha, chwyciła mnie pod pachę i poprowadziła wprost pod ogromne drzwi na których pisało STUDIO NAGRAŃ. W tym tez momencie serce podeszło mi wprost do gardła. Nie wiedziałam co czeka mnie po drugiej stronie. Czy mam się faktycznie bać ? A może znowu tam czekają na mnie ludzie, którzy będą mnie rozpieszczać? A właśnie, gdzie jest Christin ? Przecież tak właściwie to z nią miałam się spotkać a nie z tymi wszystkimi ludźmi, którzy wbrew pozorom, są bardzo mili. Cały czas nurtuje mnie jedno pytanie, kim jest ta dziewczyna która jeszcze kurczowo trzyma mnie pod ręką, jakby sama bardziej przeżywała fakt, że zaraz wejdziemy do pomieszczenia, które jest dla mnie jak Narnia, niby znajome, ale zarazem magiczne. Przecież ja ją kojarzę, ale skąd. Sara ? Rozmyślałam nad tym jeszcze przez jakiś czas, wpatrując się pustym wzrokiem w napis na drzwiach, niestety na marne. No i w końcu. Stało się. Otworzyły się drzwi i ktoś zawołał moje imię.
-
Abigejla Crunch zapraszam !- ten kobiecy głos nie brzmiał tak miło i ciepło jak tamte poprzednie. Wchodząc do pomieszczenia, wyraźnie było czuć, chłód i granice. Jakby wejście do pomieszczenia, gdzie ktoś inny dowodzi, niż miły europejczyk. -Chodź, chodź, nie obijaj się. - kontynuowała. No to mnie już całkowicie zbiło z tropu. Podziałało to na mnie jak kubeł zimne wody. Tu wszyscy traktują cię jak kogo, zaczynało mi się to nawet podobać, a tu nagle jak za pomocą czarodziejskiej różdżki, wszystko zniknęło, cały czar i magia.
- Jestem. - powiedziałam pewnym siebie głosem, a bynajmniej tak mi się wydawało. Moim oczu ukazała się starsza kobieta koło pięćdziesiątki, czarnooka brunetka, wysoka, z ogromnym, szpiczastym nosem, ubrana w długą czarną sukienkę, przypominająca raczej styl lat `60. Kompletnie nie pasowała tutaj do tego towarzystwa. Do tych młodych panienek, ubieranych pewnie przez najlepszych projektantów. Obok kobiety, stał mężczyzna, wydawał się w tej sytuacji bardzo sympatyczny, ponieważ spoglądając na mnie delikatnie się uśmiechał, a co najważniejsze nie mówił nic, a czasem w pewnych sytuacjach po prostu lepiej milczeć. Ona natomiast mówiła aż za wiele. Kazała mi usiąść, zdenerwowana wykonałam jej rozkaz. Może wam wydawać się śmieszne, ale mówię prawdę. Nagle wybiegła jak poparzona, krzycząc coś bez składu, że ktoś ma przyjechać, że nie mogą ,czy że nie może ktoś czekać? Nie wiem. Ale myślę, że nie tylko ja. Ten tajemniczy jak dotąd dla mnie mężczyzna również spoglądał na nią jak na wariatkę, przytakując na każde jej słowo głową, myślę, że po prostu dla świętego spokoju. Siedzę tak, wpatrując się w miliony przycisków, kontrolek, kabli, kabelków, kilka monitorów i inne jeszcze gadżety, których nawet nie potrafię nazwać. No i ogromna przeszklona szyba. Za którą jak mogę się domyślać znajdował się docelowy pokój nagrań, w którym znajdowało się kilka mikrofonów i kilka krzeseł. To wszystko jest dla mnie takie obce, a zarazem znajome, w środku siebie czuje,że kiedyś to już widziałam, ale mój rozum i rozsądek stanowczo zaprzecza, mówiąc, że to niemożliwe. Po jakiejś chwili wróciła kobieta do pomieszczenia gdzie czekałam na nią grzecznie. Była jakby bardziej uspokojona, wyluzowana.
-Przepraszam cię Aby, od kilku dni mamy taki młyn, że nie daję już rady, a jeszcze wiadomość o twoim powrocie, rozstroiła całkowicie wszystkich w wytwórni. Są jakby z innego świata. Ja nie wiem. Cieszę się, że jesteś już z nami, ale jak widzę tych wszystkich ludzi spoglądających na ciebie z maślanymi oczami, a zarazem obijającymi się, to mam wrażenie, że jestem jedyną osobą, która chce tutaj coś dzisiaj zdziałać.
- No przepraszam, ale na to nie mam wpływu- powiedziałam ze zdenerwowaniem w głosie, ale mimo wszystko zrobiło mi się żal tej kobiety, z większym spokojem dodałam- mam nadzieję, że ja się dzisiaj bardziej do czegoś przydam.
-Przydasz? lada chwila przyjedzie tutaj twoja nauczycielka śpiewu Christin, będziesz miała krótką rozśpiewke, przyjadą goście specjalni i zaczniemy nagrywanie płyty. Nie ma na co czekać. Przez twój wypadek mamy ogromny poślizg. Niestety nikt nie chce już tak długo czekać, wszyscy nalegają, a boimy się, że lada, chwila zaczną wycofywać swoje wkłady i wszystko weźmie w łeb, a niestety nie mamy na tyle funduszy, by działać na własną rękę, a zresztą, jeżeli oni nam nie pomogą, to nie będziemy w stanie zrobić ci tak ogromnej reklamy, jaką oni robią za nas. Teraz jest najlepszy czas na to wszystko, tak na ciepło, kiedy prasa i telewizja śledzą twoje losy. Płyta będzie się sprzedawać jak ciepłe bułeczki. Zobaczysz, zbijemy na tym fortunę- skończyła.
- Tak, tak- powiedziałam sama nie wierząc w duchu co ja mówię, co ja robię? gdzie ja jestem. Wszystko ma tak ogromne tempo. Przecież ja nawet nie wiem jak się za to zabrać. Nagle ktoś głośno zapukał do drzwi, co znowu sprowadziło mnie na ziemie,a konkretnie do studia nr 439.
- O proszę wejść, w końcu. No to tak muszę ci Aby kogoś przedstawić ...- i urwała w połowie, ponieważ przewali jej długo oczekiwani goście,wprost wbiegając do pomieszczenia.
*Chciałabym bardzo przeprosić, za to, że nie dodawałam rozdziałów regularnie. Obiecuję, że od dzisiaj rozdziały będą się pojawiać co tydzień w niedzielę. Dziękuję za wiele miłych słów, pisanych na gg, niewątpliwie dających mi motywacji do pisania. Miałam małą przerwę po prostu z braku czasu.
** Proszę Was bardzo jeszcze o jedno. Jeżeli czytacie, dodawajcie komentarze, to one sprawiają, że chce mi się dalej pisać i kontynuować dziwne przygody Aby. Pozdrawiam :*:*:*::*:*